O stresie i mowie ciała na rozmowie kwalifikacyjnej
Trudno się dziwić, że na samą myśl o rozmowie kwalifikacyjnej czujemy wszechogarniający stres. Pocą nam się ręce, serce chce wyskoczyć z piersi i ta pustka w głowie… Gratulacje! To znaczy, że chyba naprawdę zależy Ci na tej pracy. I choć zapewne minę masz nietęgą w oczekiwaniu na TEN dzień, dziś podpowiem Ci, jak najlepiej się przygotować do spotkania z przyszłym pracodawcą.
Pozytywne nastawienie!
Pomyślisz, że to tylko psychologiczne sztuczki, ale… ja naprawdę jestem przekonany, że pozytywne nastawienie do całej sytuacji daje bardzo dużo. Ba! Jest chyba nawet najważniejsze! Nie, nie jestem wariatem i naprawdę wiem, co mówię. Nie przypuszczasz, na jak wielu różnych rozmowach kwalifikacyjnych bywałem w poszukiwaniu tej wymarzonej pracy. Cóż, jestem w miejscu, na które sobie zapracowałem, ale dziś nie o tym. Dziś chcę Was przekonać, że rekruter bywa życzliwy. Co więcej, jest nas ciekawy i nie jest wrogiem, a rozmowa ma służyć lepszemu nas poznaniu, a nie zagięciu na nas parolu.
Stres – czego się boimy
Osoby przeprowadzające rozmowę dobrze wiedzą, że dla rozmówcy takie spotkanie jest stresujące. Choć nieduże zdenerwowanie jest tutaj dobrym objawem, bo znaczy, że nam zależy na tym, by dobrze wypaść, dobrze pamiętać, że nasze zachowanie w stresie też może być oceniane. Pracodawca może zobaczyć, czy mimo trudnej sytuacji potrafimy być opanowani. Choć kojarzy nam się nieciekawie, stres może być naszym sprzymierzeńcem i działać mobilizująco. To znak, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest dla nas ważna. Dobrze jednak pomyśleć chwilę, czego tak naprawdę się boimy podczas rozmowy. To prawdopodobnie lęk przed nową sytuacją i byciem ocenianym. Trudno zachować tu pewność siebie, to prawda.
- Może chodzi o to, że boimy się, że nie będziemy potrafili odpowiedzieć na pytanie rekrutera?
- Może nie chcemy, by wyszły na jaw pewne okoliczności z poprzednich miejsc pracy?
- Może czujemy się źle w nowym miejscu?
To ważne i trudne pytania, ale mogą pozwolić nam przygotować się do rozmowy.
Przećwicz spotkanie!
Kiedy wiemy już, co stanowi dla nas problem, możemy zrobić wiele, by zmniejszyć nasze obawy. Jak? Podstawą jest (co powtarzam kolejny raz) przeświadczenie, że nasz przyszły pracodawca to także człowiek z krwi i kości. Może się gorzej czuć, mieć gorszy i lepszy dzień. Jedno jest pewne – chce Cię poznać, a rozmowa powinna być raczej życzliwa, bo na jej pozytywnym wyniku zależy obu stronom. Jeśli obawiamy się tej konfrontacji, można poćwiczyć rozmowę i odegrać ją z bliską nam osobą, biorąc na tapet różne pytania, które mogą paść. W internecie można znaleźć wiele przykładowych pytań, od tych bardzo klasycznych, przez naprawdę „odjechane” (o tym napiszę w którymś z kolejnych artykułów, bo stwierdziłem, że to temat rzeka!). Myślisz, że to bez sensu? Ojj, żebyś tylko nie żałował po rozmowie, nie potrafiąc błyskotliwie i kulturalnie odpowiedzieć na któreś z tych pytań, które padły…
Jak zmniejszyć stres?
Kiedy staniesz jednak już przed pracodawcą, prawdopodobnie mimo nawet najlepszego nawet przygotowania się do różnych pytań, stres da o sobie znać. Ja wyobrażałem sobie w takich sytuacjach, że mój rozmówca siedzi przede mną… nagi. To może śmieszne, ale dawało mi taką namiastkę bezpieczeństwa, podnosząc kąciki ust i przypominało, że kto jak kto, ale to właśnie ja tu jestem fachowcem, którego on potrzebuje! Jeśli czujesz się niepewnie, weź ze sobą jakąś bratnią duszę, a już na pewno zaplanuj przyjście na rozmowę przed wyznaczonym czasem. Jeśli nigdy wcześniej nie byłeś w danym miejscu, zapas czasowy wykorzystasz na znalezienie właściwej lokalizacji. To zaoszczędzi Ci nerwów.
Zanim się odezwiesz…
Choć bardzo ważne jest to, co powiesz podczas rozmowy, równie ważna jest nasza postawa – mowa ciała i gardzenie dresscodem mogą nas zgubić. O co chodzi? O nasze zachowanie – do gabinetu należy wejść pewnym krokiem, będąc wyprostowanym i zdecydowanym, oczywiście bez przesady. Pamiętaj, że jesteś tu gościem i okaż szacunek rozmówcy. Poczekaj aż wyciągnie rękę na powitanie, nie dominuj, chcąc olśnić go swoją osobowością. Sam źle byś się czuł, gdyby ktoś przyszedł do Ciebie po raz pierwszy i chciał się narzucać… Nie siadaj na brzegu krzesła, bo to świadczy o niepewności. Patrz w oczy rozmówcy, ręce trzymaj najlepiej na blacie – to niewerbalny znak, że nie masz nic do ukrycia. Jeśli nie wiesz, co robić z rękami – możesz je spleść albo miej w nich np. długopis czy teczkę z dokumentami – niepogniecioną!!
Jak Cię widzą…
Reguła ta jest bezlitosna. Tu nie ma usprawiedliwień i wymówek, bo pies pogniótł marynarkę, a przejeżdżający samochód zachlapał buty. Nie. Przychodząc na rozmowę swoim ubiorem okazujesz szacunek do pracodawcy i wyrażasz siebie, swój gust, elegancję i dbałość o szczegóły. Oczywiście nie będę upierał się przy garniturze i ciasno zawiązanym krawacie podczas aplikowania na stanowisko informatyka czy grzecznej garsonce przy aplikowaniu na stanowiska kreatywne, ale za każdym razem słowem klucz jest: STOSOWNIE. Interpretacja wprawdzie zależy od Ciebie, ale pewnym jest, że lepiej być zbyt eleganckim niż ubranym niedbale lub zbyt wyzywająco. Koszula i marynarka jest zawsze stosowna, pełne buty, odprasowane spodnie, a w przypadku pań – skromny kostium ze spódnicą (za kolano!) lub spodnie, żakiet, buty na lekkim obcasie, stonowany makijaż. Kolory jednolite, bez wzorów. Jeśli już koniecznie chcemy podkreślić swoją indywidualność i uznamy, że ubiegając się o dane stanowisko możemy sobie na to pozwolić to wyraźmy osobowość subtelnie – ciekawym naszyjnikiem lub kolczykami, zegarkiem czy innym drobnym dodatkiem. Pamiętajmy o jednym – jesteśmy traktowani bardziej poważnie będąc ubranym klasycznie. A przecież chodzi nam o to, by pracodawca obdarzył nas zaufaniem i przyjął do pracy.
Ostatnie wpisy
Ile kosztuje życie w Holandii?
Zastanawialiście się kiedyś, jakie koszty życia należy ponieść, aby godnie żyć w Holandii? Zanim podejmiecie decyzję o wyprowadzce, polecamy zapoznać się z...
Ile kosztuje życie w Holandii?
Progi podatkowe w Belgii
Belgia jest krajem, w którym podatki są naprawdę wysokie. Okazuje się, że jest to jedno z państw europejskich z najwyższymi podatkami, a Ci najbardziej...